Jak zrobić własne piwo

Lipcowe Niepasteryzowane (Browar Jagiełło)

Off 220

Tego typu piwa najlepiej wchodzą na rozgrzany organizm. Ważna jest gasząca pragnienie goryczka i mniejsza objętość butelki – w sam raz, żeby uzupełnić płyny, a nie przepełnić pęcherza. W takiej roli doskonale sprawdza się Noteckie, jak będzie z Lipcowym?

Ja to umiem nalać! W kilku recenzjach spotkałem się z zarzutem, że piwo słabo się pieni, a u mnie wyszła niezła czapa 🙂 Fakt, że szybko straciła na dostojności, ale do końca konsumpcji coś białego na powierzchni pływało. Zapach z kategorii „słód i chmiel”. Pierwszy łyk i wrażenie braku głębi, jakieś wodniste mi się wydało. Na szczęście dalej było już lepiej, odezwał się słód, a potem fajna goryczka. Niestety pod koniec ujawnił się też alkohol – można by spokojnie zejść trochę z procentami i wtedy ten słód pilzneński mógłby przyczynić się do określenia Lipcowego mianem porządnego pilsa.

Piwo jest ok, choć nie porywa. Niepozorna, stylizowana na klasę robotniczą etykieta podoba mi się. Gdyby nieco osłabić moc, Lipcowe mogłoby rywalizować z Noteckim.

==Radar==

Alkohol: do 6%, ekstrakt: 12,1% wag.
Cena: 2,35 zł

Ocena: 7/10

+ oldskul
+ goryczka

– za dużo alko

About the author / 

admin

Menu:

Losowe artykuły:

  • Pszeniczniak (Browar Amber)

    Amber miał ostatnio kiepski okres. Kiedy inne małe i średnie browary szalały z dobrze przyjętymi nowościami, piwowarzy z Bielkówka mieli problem z utrzymaniem jakości już istniejących marek – nie mówiąc o stworzeniu czegoś nowego. Niedawno zdobyli się jednak na wysiłek i wypuścili pewniaka – pszeniczne. Dość zachowawczo, ale wolę porządną pszenicę od kolejnego słabego wynalazku…

  • Ognie Szczęścia (PINTA/ Browar na Jurze)

    Kolejnym „wybrykiem” chłopaków z Pinty, który biorę na język, jest piwo w stylu irish red ale. Nie jestem wielkim zwolennikiem ejli, dlatego nie zakładałem, że zabujam się w Ogniach Szczęścia na amen. I rzeczywiście, nawet pomimo uroczej nazwy, do ataku miłości nie doszło. Nawet w pierwszej chwili byłem rozczarowany, ale potem poszedłem po rozum do…