Rate this post

Witamy na pustkowiu.

Spośród koncerniaków Łomża do tej pory dawała radę jakoś bardziej, mając na swoim koncie kilka nie najgorszych lagerów. Zgodnie z aktualnie obowiązującą modą browar z hipkami w łowickich ludowych strojach zapragnął dołączyć do gromadki swoich marek weizena.

Po przelaniu do szklanki Łomża Export Pszeniczne prezentuje się iście imponująco. Wysoka, gęsta piana, żółta barwa i odpowiednia mętność. Tylko próbować! Jednak już zapach wydał mi się podejrzany – alkoholowy i kwaśny. Pierwsze łyki potwierdziły obawy – pszeniczna Łomża to okaz niskobudżetowej koncernowej atrapy prawdziwego weizena. Przygnębiające wrażenie robi pustka i wodnistość smaku. Do tego dochodzi nieprzyjemna kwaśność i tępa, bardzo niskich lotów goryczka. Pod koniec, po znacznym ogrzaniu spowodowanym długotrwałym sączeniem (jakoś nie chciało wejść), pojawiła się odrobina pełniejszej słodowości, ale ciągle w otoczeniu kwaśnych artomatów.

Nie jest to piwo tak parszywe jak Leżajsk Pszeniczne, bliżej mu do wykalkulowanej poprawności Książęcego czy Okocimia. W bardzo upalny dzień do wypicia, ale gdybym miał do wyboru tę Łomżę i wodę z kiszonych ogórków – bez namysłu wybrałbym to drugie.

==Radar==

Alkohol: 5,7%, ekstrakt: nie podano
Cena: 3,39 zł (Real)

Ocena: 5/10

+ wygląd, piana
+ cena

– fatalnie puste w smaku i wodniste