Temperatura spożycia: pokojowa.
Cenna: 3,50 zł ( butelka )
Jeden z wielu Heroldów jakie były na półce. Zgodnie z czeską regułą, najsłabszy więc najtańszy.
Piwo o przeciętnym kolorze słomkowo złocistym. Piana po nalaniu do kufla szybko opada. Nagazowanie minimalne ale wystarczające by uznać za orzeźwiające (jak dla mnie idealne ponieważ nie muszę się martwić o ból gardła:)).
Zapach mocno słodowy. Przy pierwszym łyku z nosem w kuflu powiedziałbym, że nawet miodowy (nic wspólnego z piwem miodowym).
Smak, tak jak zapach mocno słodowy. Goryczka ledwo wyczuwalna chociaż piwo nie należy do słodkich. Nasycenie smaku typowe dla dobrych czeskich dziesiątek czyli lekkie ale nie sikowate.
Podsumowując, czeskie piwo o bardzo charakterystycznym słodowym smaku, bardzo dalekim od koncernowych. Zapach tak intensywny, że mógłbym je wąchać równie łapczywie co pić, porównałbym je w tym względzie do bourbonów. Bąbelki delikatne, nie wpływające na smak co również plasuje je daleko od piw koncernowych. Polecam to piwo tym którzy lubią spędzać dłuższy czas z jednym kuflem wąchając i smakując trunek (koniecznie kufel bo tak powinno się pić piwo, z nosem zanurzonym w środku). Prawdopodobnie pyszne na ciepło w zimowe wieczory.