Trudno o dobre Barley Wine
Może to tylko moje subiektywne odczucie i dajcie znać jeśli się mylę, ale jakoś trudno o dobre Barley Wine. Wiecie chodzi mi o to, żeby alkohol był dobrze przykryty, żeby to jednak w aromacie pachniało taką piwnicą, winem, żeby była ta słodycz, może i karmel. Tymczasem co nie sięgnę, to jest jakaś wtopa.
Jeszcze raz przy okazji wspomnę Sir Barley z browaru Piwojad. No naprawdę ciężkie piwo. Alkoholu co nie miara, normalnie niemal denaturat. Podobnie było z tym Barley Wine z browaru Amber. Porażki. Dlatego też bałem się co przygotowali w moim wrocławskim browarze.
WRCLW Barley Wine na plus
WRCLW Barley Wine też nie jest idealne, ale w skali 1-10, daję solidną 7, a co mi tam, niech będzie, że nawet 8. Jak dla mnie przegięli w drugą stronę, bo aż usta mi się od cukru sklejały. Alkoholu deklarują 9,6% przy 24 BLG i ogólnie rzeczywiście szumiało nieco w głowie, ale w aromacie pięknie przykryty. Spotkałem się gdzieś na necie wcześniej z opinią, że wali drożdżami, ale ja nic takiego nie wyczułem. Był za to karmel, takie czerwone owoce, no było to wino. Pianki zero, w barwie mętna miedź, może za bardzo schłodziłem, ale po godzinie od otwarcia niewiele się różniło.
Bardzo przyjemne w smaku. Pierwsze uderzenie to słodowość, karmel, leciutko szczypało w język. Potem dochodził posmak rumu, odrobina marcepanu, wina, taka mieszanka powiem szczerze, że z osobna nie w moim typie, ale przy tym zestawieniu bardzo mi to grało. Na koniec w tym wszystkim dostrzegam goryczkę, która jest zbalansowana, nie zostaje w ustach na długo, jak dla mnie tak jak powinno być.
Sięgnę po nie jeszcze
Tak jak bardzo posmakowała mi Hard Bride z AleBrowaru, po którą sięgałem już kilka razy, tak muszę przyznać, że i WRCLW Barley Wine trafia do mojego wirtualnego notesiku. Jest tam z adnotacją „Spróbować jeszcze kilka razy”. Niesamowite jest też to, że Browar Stu Mostów, któryś dawno temu jawił mi się po prostu jako nudziarz, coraz milej mnie zaskakuje i stwierdzam, że nie mam już oporów przy próbowaniu ich piw.