Chyba oszalałem, decydując się pokalać mój pokal tym wysiękiem z czyraków pośladkowych marketingowców Kompanii Piwowarskiej. Na ekspresyjnie wymalowanej puszce czytam, że Redd’s to wyjątkowa kombinacja charakterystycznej piwnej goryczki (!) z wytrawnym (!) smakiem żurawin. Nie no, dział kreatywny spisał się doskonale, każda małolata będzie miała mokro po przeczytaniu takiego opisu. Poczuje się taka dorosła…
Piwa jest w składzie podobno 91%, ale o „charakterystycznej piwnej goryczce” możemy sobie tylko pomarzyć, tak jak marzymy o czerwonym Ferrari i trójkąciku z dwiema znanymi aktorkami. Po zrobieniu psst zawleczką, w powietrzu rozpościera się intensywny zapach landrynek, jak w toalecie po użyciu odświeżacza (ale wolę zapach leśny). Napój pieni się jak przystało na oranżadę. Piana uchodzi z symbolicznym sykiem i znika w mgnieniu oka, zanim zdążę nacisnąć spust w aparacie. Wygląda koszmarnie – czerwone, wpadające w róż coś. Gimnazjum już kocha to pifko. O smaku nie będę się zbyt rozwodził, bo mnie kolka łapie. Słodkie aż zęby bolą, smak taniej zaprawy z Biedronki udającej sok z prawdziwej żurawiny. Nawet przez myśl by mi nie przyszło, że w tym jest piwo. Jest?
Szczerze odradzam, chyba że masz 15 lat, długie paznokcie i chcesz się pościskać w ciemnym korytarzyku prowadzącym do obskurnej toalety. Ale pamiętaj, nie znamy się.
==Radar==
Alkohol: 4,5%, ekstrakt: nie podano
Cena: nieznana (prezent)
Ocena: 2/10
+ fajna oprawa plastyczna puszki
– to nie jest piwo
– to nie jest żurawina