Już po odkapslowaniu buteleczki w nos uderza wyraźny zapach suszonych śliwek – przyjemny, kojarzący się ze świętami. Piwo wygląda identycznie jak wszystkie Magnusy – ciemne, niemal czarne, z kremową (beżową?) pianą. Pierwszy łyk – i owszem, czuć te śliwki całkiem wyraźnie. Niestety, od razu zaatakowały mnie też inne smaki: cukru i alkoholu. Ten drugi niemal mnie spoliczkował – musiałem sprawdzić etykietę, czy przypadkiem Jagiełło nie pokusiło się o zrobienie Magnusa ekstra mocnego. Ale nie, moc standardowa, więc skąd ten przykry akcent? Magnus Śliwkowy jest aż przealkoholizowany, smakuje jak likier, którym napełniane są czekoladowe baryłki.
To przykra niespodzianka – po miłych w postaci Czekoladowego i Żurawinowego liczyłem na przynajmniej solidne piwo smakowe. Dobrze, że butelka mała, jakoś się z mią uporałem. Ale chwilowo mam dość.
==Radar==
Alkohol: 6%, ekstrakt: 14,2% wag.
Cena: 3,50 zł
Ocena: 5/10
+ zapach i smak suszonych śliwek – interesujące
– wyczuwalny alkohol
– za słodkie
– słabe wysycenie
– wysoka cena

Zupełnie inne podejście do piwa o smaku śliwkowym od opisywanej niedawno Śliwki w Piwie Kormorana. Tam mieliśmy sok ze świeżych owoców, tu ekstrakt z suszonych śliwek.


























