Rate this post

Zwykle staram się unikać „mocarzy” – piwo powyżej 6,5% alkoholu nie będące porterem po prostu mi nie podchodzi. Ale goście z Kormorana sprzedadzą mi wszystko – nie potrafię oprzeć się urodzie etykiet na ich piwach.

Przystępowałem do degustacji z nadzieją, że tacy fachowcy jak ci z Olsztyna wycisną z tej nielubianej przeze mnie formuły wszystkie soki i udowodnią, że da się zrobić smaczne piwo mocne. Zaczęło się obiecująco: obfita piana, która nie mieściła się w kuflu (dość szybko zaczęła znikać, ale do końca na powierzchni pozostawał ładny kożuszek), piękny bursztynowy kolor i przyjemny zapach zimnej wody ze studni, jak w piwach niepasteryzowanych. Niestety! Pierwszy łyk brutalnie sprowadził mnie z orbity na ziemię. Krzepkie kopie prądem jak bateria przyłożona do języka. Jest straszliwie alkoholowe, a ja tak bardzo tego nie lubię!

Szczęście w nieszczęściu – nie jest tak słodkie jak u konkurencji. Przełyk czasem popieści miła goryczka, wysycenie jest niezłe – jednak to nie zmienia faktu, że każdy kolejny łyk okupiony jest coraz większym skrzywieniem mojej fizys. Co oznacza, że drugi raz już się nie dam złapać na tę stylową etykietę – nie dla mnie takie krzepkie mózgotrzepy!

==Radar==

Alkohol: 7,4%, ekstrakt: 14,5% wag.
Cena: 3,70 zł

Ocena: 5,5/10

+ dostojny wygląd
+ oprawa graficzna jak zwykle u Kormorana – klasa

– zbyt mocno wyczuwalny alkohol
– dochodząca z czasem do głosu słodycz