Jak zrobić piwo

Sobotnia randka z krafciarami

Off 143

W ubiegłym tygodniu byłem w Berlinie na największych targach turystycznych świata. Trzy dni poza domem, a żyć jakoś trzeba. Wiadomo jak to jest z Niemkami. No po prostu trudno trafić na takie, które by odpowiadały. Tym razem również wpadały mi w ręce jedynie takie pospolite, wyjałowione koncerniaki, ale po powrocie do kraju czekała już na mnie fajna randka.

Suska z Piwojada, czyli nie lubię dymu

Sobotni wieczór spędziłem w towarzystwie czterech (?) przedstawicielek kraftu. Pierwszą towarzyszką była Suska z browaru Piwojad. Przyznaję, że to spotkanie z kategorii randek w ciemno. Jakoś specjalnie nie przepadam za tymi przydymionymi i dlatego też nie czułem ekscytacji na myśl o Suskiej. Przyznaję, że pierwsze wrażenie było jak najbardziej w porządku. Pachniało suszem owocowym, bardzo wyraźnie. Pierwszy łyk też nie był taki straszny. Porter nieco może zbyt wodnisty jak dla mnie, ale ogólnie całkiem, całkiem fajne wrażenie. Piana obfita, nawet trwała, a goryczka nie dominująca, bo przykryta śliweczką. Fajnie nam się wspólnie siedziało, ale to jednak nie miało szansy dłużej przetrwać, więc na kolejną randkę się z nią nie wybiorę. Po prostu nie było między nami chemii, ale jakiś fan wędzonek i tego typu spraw, może się nią zainteresować.

Barley, Sir Barley – wtopa

Ten typ bardzo mi odpowiada w ostatnim czasie, więc wiązałem z tym spotkaniem większe oczekiwania niż w powyższym przypadku. Zobaczyłem „Barley” i w sumie nic więcej nie sprawdzałem. Jeżeli tamto to była randka w ciemno, to ta była zdecydowanie po omacku. Dopiero, gdy po nią sięgnąłem, to okazało się, że to żadna „ona”, ale „on”. Sir Barley z browaru Piwojad. Chmielony na angielsko. Nie był to przyjemny meeting. W smaku mocno alkoholowe, brakowało mi takich nut „piwnicznych” jak ja to określam w przypadku Barley Wine. Tak naprawdę kojarzyło mi się bardziej z tanim winem. No cóż, do zapomnienia. W przyszłości lepiej trzeba przygotowywać wybór na randki.

Ona lubi pomarańcze, o o o

Trzecie spotkanie to tylko kilka łyków, bo akurat z Ju-Rajską Pomarańczą z Browaru na Jurze znałem się już wcześniej. Czasami lubię taką słodką alternatywę, ale raczej na pojedyncze spotkania niż na coś trwałego. Zresztą mam wrażenie, że ona sama stworzona jest bardziej dla kobiecych gustów. Wiecie po prostu jest łagodniejsza, słodsza, wnętrze jak soczek pomarańczowy z dodatkiem malin. Latem przy wyższych temperaturach warto po nią sięgnąć, bo nasycenie wysokie i przypomina oranżadę.

Vermont IPA, w której można się zakochać

Oprócz jednego ewidentnego potknięcia, to dotychczasowe spotkania raczej oceniałbym na „ok”. Najwięcej obiecywałem sobie jednak po ostatnim wyborze. No słuchajce jak może być inaczej, jeśli akurat ajpy mi się nigdy nie nudzą. W swoim ogłoszeniu na portalu randkowym Vermont IPA z browaru Pinta napisała, że jest bardziej chmielowa niż zwykła American IPA, bardziej soczysta i jednocześnie delikatniejsza w odbiorze. Bardzo mnie to zaintrygowało. Tym bardziej chciałem ją bliżej poznać. Rzeczywiście nie kłamała. Spotkanie z nią to wielka przyjemność. Pachniało cytrusowo, ale też morelkami, brzoskwiniami. Kilkukrotne chmielenie najwyraźniej robi robotę. Nie jest jakoś specjalnie wyklarowana. Powiedziałbym wręcz, że wnętrze ma mocno zmętnione, ale to też dodatkowo wpływa na jej urok. Bez dwóch zdań Vermont IPA to propozycja, w której można się zakochać. My sobie przypadliśmy do gustu i na pewno spotkamy się jeszcze nie raz.

P.S. Powyższy tekst jest z dystansem. Jeszcze mi aż tak nie odwaliło, aby przyrównywać na poważnie piwo do kobiet ?

About the author / 

admin

Menu:

Losowe artykuły:

  • Czerwony Smok (Browar Fortuna)

    Czerwony Smok to kolejne ciemne piwo Fortuny, które całkiem zasłużenie cieszy się dużą estymą fanów gatunku. Jeśli lubisz goryczkowy, palony smak, pewnie nie muszę cię przekonywać, że Czerwony Smok to obowiązkowa pozycja twoich zakupów. Jeśli jakimś cudem jeszcze nie miałeś okazji spróbować tego piwa, zważ, że jest to trunek pozbawiony nieznośnej słodyczy Czarnej Fortuny, lekko…

  • Lady Blanche (AleBrowar/ Gościszewo)

    Nigdy nie lubiłem kobiet z wąsami, ale baba z brodą to co innego. Drugi reprezentant skromnego na razie portfolio AleBrowartu to belgijski witbier, czyli pszeniczniak z korzeniami. Jeśli kojarzycie Obołonia Białego, to jesteście blisko domu. W piwie ukraińskiego browaru obok kolendry występował imbir, w Lady Blanche tę drugą przyprawę zastępuje skórka curacao. Exotic! Zaraz, co…